Urlop nad morzem to najczęściej wizyta w smażalni ryb. Na każdym kroku znajdziemy budy, budki i restauracje kuszące różnymi rodzajami ryb. Jednak za danie złożone z kawałka dorsza, porcji frytek i surówki często zapłacimy ok. 40-50 zł. To dużo, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ryba nad morzem wcale nie bywa świeża, a przyjeżdża do smażalni w formie mrożonej…. Jakie ryby faktycznie warto kupić podczas urlopu na Bałtykiem i bez obaw poczęstować nimi dzieci?

Wybór świeżych ryb jest zaskakująco mały

Na pewno bez obaw w lipcu i sierpniu można jeść flądrę i śledzia. Te ryby łowione są na bieżąco, są najczęściej świeże, grube oraz bardzo smaczne. I właściwie to wszystko. Bałtyk nie jest morzem bogatym w ryby, nawet dorsz zwykle pochodzi z Atlantyku ponieważ właśnie w okresie wakacyjnym objęty jest zakazem połowów na szeroką skalę. Mogą go łowić tylko niewielkie kutry, dlatego aby zjeść świeżego dorsza trzeba szukać o świcie rybackich łodzi powracających z nocnego połowu. Nie dostaniemy jednak szprotek, bo połowy tych ryb kończą się już wiosną, bo ryby te objęte są limitem. Jeśli więc któraś z restauracji je podaje, to możemy mieć pewność, że pochodzą z zamrażarki. I chociaż mrożenie przecież nie zmienia składu ryby, to jednak mrożoną możemy kupić w każdym markecie za o wiele mniejsze pieniądze i zajadać się nią w domu. Unikajmy takich ryb jak panga, tilapia, sola, morszczuk czy makrela – one przyjeżdżają z hodowli w Azji, z wód Argentyny czy Norwegii. Zwłaszcza tych azjatyckich nie powinno się podawać dzieciom.

Dania rybne ze słoiczka

A czy rybę mogą jeść niemowlaki? Im można podać rybę, ale najlepiej ugotowaną na parze i w formie fileta, który nie zawiera ości. Maluchy nie powinny jeść ryb smażonych, bo są ciężkostrawne. Jeśli okoliczne smażalnie nie oferują ryb gotowanych możemy po prostu dać dziecku jedzenie ze słoiczka. Dania z dodatkiem ryb oferuje firma Gerber (sprawdź).