Dziecko, które się rodzi jest zupełnie uzależnione od swoich rodziców, zwłaszcza od mamy, ma bardzo niską odporność na choroby. Zyskuje ją wraz z tym, w jakich warunkach rośnie, jak jest karmione, jak pielęgnowane. Jednak wbrew pozorom chuchanie, dmuchanie, chronienie pod kloszem nie zawsze przynosi dobre skutki. Dziecko bowiem należy hartować, by jego organizm sam bronił się przed wirusami i bakteriami chorobotwórczymi.
Przegrzewanie – ciężki grzech rodziców
Często latem i wiosną obserwujemy mamy z wózkami, a w tych wózkach niemowlaki. W czapeczkach, pod kołderkami, spod warstw pościeli wystają im tylko noski. I nieważne, czy na zewnątrz temperatura ma 10 stopni, czy 25. Takie dzieci, od początku przegrzewane, chorują znacznie częściej! Pocą się, są narażone na przewianie, gdy tylko zmieni się trochę siła wiatru, ich organizmy nie mają okazji przyzwyczaić się do niższych temperatur. Poza tym w wilgotnym i ciepłym powietrzu szkodliwe bakterie mają się wyjątkowo dobrze. Potem, gdy przychodzi jesień, te same dzieci śpią w pokojach, w których panuje temperatura 23-25 stopni i wystarczy, że gdy tylko wyjdą na deszcz wracają przeziębione. Dlatego zasadą jest, by niemowlę nosiło takie same ubrania, jak mama + jedną warstwę więcej. Ale nie chodzi o kołdrę czy kombinezon z kaczego puchu, ale o bawełnianą koszulkę. Czapeczka też jest zbędna, gdy nie wieje silny wiatr. Bardziej przyda się przewiewna, bawełniana chusteczka, gdy świeci intensywne słońce…
Temperatura w sypialni nie powinna przekraczać 20 stopni. Dziecko przykryte kołderką spoci się, będzie spało mu się po prostu źle. Dla zdrowia dziecka (i naszego) zadbajmy o to, by spadła ona do 18-19 stopni. Przed pójściem spać warto też porządnie przewietrzyć mieszkanie. Chłodne powietrze skutecznie unieszkodliwia wirusy, bakterie i… roztocza – przyczynę alergii.
Skandynawskie zwyczaje
Niezawodne są też codzienne spacery, niezależnie od pogody. Wieje? Załóżmy czapki. Pada? Weźmy kalosze i parasole. Jest zimno – ubierzmy cieplejsze kurtki, szaliki i rękawiczki. Idźmy za przykładem Norwegii, Finlandii i Szwecji, gdzie dzieci spędzają całe dnie na podwórku, bawiąc się niezależnie od pogody. Mają do dyspozycji tylko nieprzemakalne ubrania, kanapki i gorącą herbatę w termosach….
Coś na wirusy
Gdy jednak dziecko często choruje, warto podawać mu dodatkowo leki podnoszące odporność. Szukajmy takich, które w składzie mają inosinum pranobexum (sprawdź). To nowość, bo do tej pory nie było leków przeciwwirusowych. Pozwalają one nie tylko na szybsze wychodzenie z choroby. Można je podawać dziecku w trakcie choroby, po a także rodzeństwu, które nie choruje, ale bawi się z dzieckiem chorym.
Pamiętajmy też, że katar to nie choroba. Dopóki dziecko nie gorączkuje, może spędzać czas na świeżym powietrzu. A antybiotyk to lek- ostateczność. Nie wolno na własną rękę podawać go dziecku.