Bycie rodzicem ma wiele zalet, daje dużo radości, miłości, ciepła, ale jest też ogromną życiową zmianą. Odpowiedzialność jaka spada na mamę czy tatę jest olbrzymia – martwimy się o zdrowie naszych pociech, o to czy poprawnie się rozwijają, jak sobie poradzą w szkole, a potem także czy znajdą odpowiednią pracę albo życiowych partnerów. Codziennie jednak zderzają się także z bardziej przyziemnymi problemami, które sprawiają, że pot spływa z czoła, a nerwy trzeba trzymać na wodzy…
Pełna wybojów droga do przedszkola
Poranne ubieranie – denerwuje zwłaszcza zimą i gdy mamy do czynienia ze zbuntowanymi maluchami. Dzieci mają wolne tempo, marudzą, że kurteczka albo czapeczka się nie podobają, buty wiecznie zakładane są na nie tę nogę, gdy jedno dziecko czeka w kombinezonie i się poci, drugie w tym czasie zakłada dopiero spodnie…. Oj, to może sprawić, że dzień od rana będzie stresujący…
Podróżowanie samochodem – ręka do góry, kto lubi zapinać dzieci w fotelikach. Nie widzę… To koszmar. Dziecko wierzga, a naciąganie pasów jest niezwykle trudne, zwłaszcza gdy auto jest niewielkie a do tego pada nam na głowę… Upał? Korki? Awaria samochodu? Głodne dziecko na tylnym fotelu? Choroba lokomocyjna? Koszmar..
Niby takie proste, a jakie trudne….
Jedzenie…. – nawet ci rodzice, którzy karmią małych łakomczuchów mogą w porze obiadowej przechodzić gehennę. Ciągłe kręcenie się, wstawanie od stołu, zrzucanie jedzenia na podłogę, marudzenie, że miał być rosół a jest pomidorówka…..
Usypianie – dzień dobiega końca, marzymy o tym, by usiąść wreszcie na kanapie i włączyć ulubiony serial, a maluch wciąż biega i jest pełen energii. Chce się bawić, tańczyć, śpiewać, prosi o kolejną bajkę na dobranoc, a gdy już uda się go ułożyć do łóżka, to chce siusiu, napić się wody, albo przytulić. Po raz setny…. Trzeba mieć dużo siły by znieść to w spokoju.