“Nie noś go, bo się przyzwyczai”, “Nie powinnaś go ciągle nosić” – takie rady dają nam mamy, teściowe, babcie. Mit, że dziecko “przyzwyczaja się” do noszenia wciąż jest aktualny. Tymczasem psychologowie przypominają, że bliskość z dzieckiem jest konieczna dla jego prawidłowego rozwoju, dla budowania więzi i pozostawianie płaczącego niemowlaka w łóżeczku jest jednym z największych błędów, jakie można popełnić.
Jak w brzuchu mamy
Pomyślmy o tym, co dzieje się z dzieckiem, które nagle opuszcza nas brzuch. Było ciepło, ciemno, słychać było ciągle serce mamy, a głosy z zewnątrz dochodziły, ale były przytłumione. Ciało dziecka było ściśnięte, ale to na dziecko wpływało uspokajająco. Nagle maluch przychodzi na świat w jasnej sali porodowej, robi się zimno, a mama jest tylko od czasu do czasu… Nic więc dziwnego, że wiele maluchów potrafi leżeć przy piersi przez wiele godzin i nic ich nie uspokaja tak dobrze, jak bujanie w ramionach mamy i taty. Przytulanie to jedna z podstawowych potrzeb dziecka, której nie wolno mu odmawiać.
Sposoby na małą przylepę
Co jednak począć, gdy maluch ciągle wymaga przytulania i noszenia? Oczywiście warto zaangażować tatę, czy babcię, można spróbować ciasnego opatulania w kocyk – część dzieci bardzo to lubi i uspokaja, bo ciasnota kocyka czy rożka przypomina im pobyt w brzuchu mamy. Dobrze sprawdzają się także misie, które szumią, albo takie, które mają mały głośniczek z dźwiękiem bijącego serca.
Świetne są także chusty, zwłaszcza tkane wiązane. Pozwalają na noszenie dziecka w różnych pozycjach – na brzuchu, na plecach czy na biodrze. Dziecko jest ciągle przy mamie, a mama nie tylko ma wolne ręce, ale także nie odczuwa tak bardzo ciężaru rosnącego dziecka.
Nie bójmy się, że niemowlę (kliknij) będzie wymagało noszenia przez lata – dzieci dojrzewają, zmieniają się, prędzej czy później wręcz wyrywają, chcą być samodzielne i szybko nadchodzi taki czas, kiedy mamy zaczynają tęsknić za maluszkiem noszonym na rękach.